Hałas budzi mieszkańców Ochoty. Wybuchy? Fajerwerki? Kiedy skończy się nocne strzelanie?

- Obudził mnie huk - relacjonuje nasza czytelniczka, która mieszka przy ul. Wawelskiej na Ochocie. - Nie wiedziałam, co się dzieje. Ale w związku z ostatnimi wydarzeniami w Europie bałam się, że ktoś strzela - tłumaczy. - Okazało się, że to fajerwerki, które wystrzelił pobliski klub - dodaje zirytowana.

Jak udało nam się ustalić, w nocy z soboty na niedzielę huczne urodziny obchodził Level 27. Klub, który znajduje się na dachu Milenium Plaza (na placu Zawiszy), około północy rozpoczął pokaz fajerwerków. Sztuczne ognie rozjaśniły okolicę, a w całej dzielnicy słychać było głośny huk. Kilka chwil później facebookowa grupa mieszkańców Ochoty rozgrzała się do czerwoności. Wystrzały nie pierwszy raz postawiły ich na równe nogi. Tym razem nie skończyło się na komentarzach, bo Ochocianie postanowili wziąć sprawę we własne ręce.

„Zadziałajmy solidarnie i zgłośmy tę sprawę gremialnie, dzwońmy na policję i odwiedźmy swojego dzielnicowego. Musi być jakiś sposób na takie akcje” - czytamy. W kolejnych wiadomościach mieszkańcy podają korzystne z ich perspektywy wyroki sądu. W podobnej sprawie, trzy lata temu, skończyło się na karach finansowych. Od tego czasu hałas, wydobywający się z klubów przy ul. Wawelskiej 5, ustał. Czy tym razem będzie podobnie?

Huk, spowodowany głośnymi fajerwerkami, budził nie tylko mieszkańców Ochoty. Na podobne sytuacje co pewien czas uskarżają się mieszkańcy Śródmieścia czy Saskiej Kępy. Postanowiliśmy sprawdzić, czy używanie fajerwerków w ciągu roku (poza okresem sylwestrowym) jest legalne oraz czy można organizować pokazy nocne, a jeśli tak, to na jakiej zasadzie.

Zgodnie z przepisami nocne strzelanie może zostać potraktowane jako zakłócanie porządku publicznego i naruszenie ciszy nocnej. W takim przypadku organizatorowi grozi mandat od 100 do 500 zł. O ile dla jednej osoby, czy grupy, taka kara wydaje się adekwatna, to właściciele klubów czy organizatorzy wielkich koncertów taką sumę „wrzucają” w koszty. Dziesięć dodatkowych drinków zamówionych przez gości zrekompensuje im wszystkie straty. Czy w takich przypadkach kara nie może być surowsza?

- Nie mieliśmy w ten weekend na Ochocie zgłoszeń dotyczących pokazów pirotechnicznych – tłumaczy Monika Niżniak ze Straży Miejskiej. Funkcjonariusze żalą się jednak, że rzadko kto decyduje się na zgłoszenie w takiej sprawie. - Czasami, aby wyciągnąć konsekwencje wobec sprawcy wykroczenia, konieczne jest także stawienie się w sądzie, a to często odstrasza osoby – dodaje. Policja tłumaczy, że dostała tylko jedno zgłoszenie. Dotyczyło jednak nie fajerwerków, a zbyt głośnej muzyki, która płynęła z dachu Milienium Plaza.

Dla fajerwerków nie ma osobnego przepisu. Podlegają pod art. 51 Kodeksu Wykroczeń: „Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym,podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.” Nam to jednak nie wystarcza, bo przecież nocne wystrzały mogą napsuć więcej krwi, niż osoba krzycząca po godz. 22. Zapytaliśmy się w Biurze Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego o przepisy regulujące organizowanie pokazu. - Trzeba to zgłosić do Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej – słyszymy w słuchawce. Tam proszą nas o czas, ale zapewniają, że 90 proc. pokazów organizowanych w Warszawie jest do nich zgłoszonych, więc ten prawdopodobnie też. Prosimy jednak o sprawdzenie tego adresu.

Okazuje się, że organizator dostał zgodę, ale warunkową. W przeciwnym wypadku groziłaby mu kara, kilkaset złotych. Czy to wystarczająca nauczka dla osób cyklicznie zakłócających spokój mieszkańców? Jak rozwiązać problem coraz częstszych pokazów fajerwerków w Warszawie? Te pytania, przynajmniej na razie, pozostają bez odpowiedzi.