Spis treści
- Rolnicy znowu zablokują Poznań. Ich sytuacja jest zła. Skąd więc traktory za miliony?
- Minister rolnictwa świadom sytuacji
- Sytuacja w rolnictwie jest zła
- Ile pieniędzy polski rząd przeznaczy w 2024 roku na rolnictwo
- Wielkopolska Izba Rolnicza bije na alarm
- Komisja Europejska się ugięła pod naciskiem protestujących rolników
- Czekają nas kolejne rolnicze protesty?
Rolnicy znowu zablokują Poznań. Ich sytuacja jest zła. Skąd więc traktory za miliony?
W wielu komentarzach pod relacjami z rolniczych protestów często przewija się wątek, „dlaczego zamiast w gumofilcach siedzieć za kółkiem zdezelowanego Ursusa C-360, dosiadają sobie John Deere’y, MF-y, Fendty, Claasy czy inne tam New Holland’y”.
Kacper Rakowski rolnik organizujący wyjazd na poznański protest z Sękowa zapewnia nas, że środowisko rolników tego rodzaju komentarzami się nie przejmuje, gdyż nie ma to sensu.
– Każdy, kto chce godnie pracować i go na to stać, stara się unowocześniać swój park maszyn. Kierowcy ciężarówek też nie jeżdżą po drogach starymi jelczami, a kierowcy maluchów również przesiedli się na nowocześniejsze auta. Traktor jest naszym narzędziem pracy.
Jan Odważny, organizator zbiórki w Niepruszewie również zauważa, że rolnicze maszyny są po prostu narzędziem pracy, a środki na ich zakup pochodzą w dużej mierze z kredytów, które zainteresowani muszą spłacać.
– Przecież nikt lepszych ciągników nie kupuje tak sobie dla przyjemności, a po prostu po to, żeby być bardziej konkurencyjnym na rynku.
W ocenie Marka Kominka, organizatora zbiórki w Pobiedziskach, złośliwe komentarze pod adresem rolników wynikają przede wszystkim z niewiedzy osób je artykułujących.
– Ludzie spoza branży nie mają świadomości, że dziś nie ma na rynku tańszych maszyn i że lwia część tych widocznych na protestach zakupiona została na kredyt. Zwracam również uwagę, że nowoczesny traktor w gospodarstwie jest efektem ciężkiej pracy 2-3 pokoleń rolników. Kiedyś średnie gospodarstwo zajmowało powierzchnię około 10 hektarów i pracowały na nim 4 osoby. Dziś jest ono znacznie większe i często pracuje na nim tylko jedna osoba. Stąd konieczność zakupu nowoczesnego sprzętu. Na wspomniane przytyki pod naszym adresem nie jesteśmy więc źli, nie obrażamy się, bo wynikają one tylko i wyłącznie z niewiedzy i braku świadomości.
Marek Kominek zwraca uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię.
– W większości przypadków wartość maszyn obserwowanych na protestach jest mocno przeszacowana. Mowa o luksusowych traktorach, a tymczasem ich ceny kształtują się na poziomie między 100 a 200 tysięcy złotych. To naprawdę nie są maszyny za miliony – dodaje nasz rozmówca.
– To nie są luksusowe auta kupowane ze względu na prestiż, styl czy modę. To są narzędzia pracy rolnika. Owszem, każdy ma tutaj swoje preferencje, a traktor to maszyna, w której rolnik spędza w sezonie nieraz kilkanaście godzin na dobę. Nic dziwnego chyba zatem, że chce by było wygodnie, bezawaryjnie, oszczędnie, a robota zrobiona jak najszybciej. I to nie ze względu na pośpiech z powodu urlopu, ale nadchodzącej zmiany pogody czy naglących terminów agrotechnicznych
– komentował w styczniu tego roku branżowy portal farmer.pl.
Minister rolnictwa świadom sytuacji
Polskie władze oczywiście doskonale zdają sobie sprawę, dlaczego w dniu 9 lutego w wielu polskich miastach, w tym w Poznaniu, odbywały się rolnicze protesty.
– Są dwie przyczyny, które wyprowadziły rolników na drogi – unijna polityka rolna i zbyt szerokie otwarcie na produkty rolne z Ukrainy. Rolnicy – nie tylko polscy, lecz także innych krajów członkowskich – oczekują uproszczenia i odbiurokratyzowania Wspólnej Polityki Rolnej. W większości krajów członkowskich występuje brak opłacalności produkcji rolnej. Ceny nawozów, maszyn, środków do produkcji rolnej rosną, a ceny wielu produktów rolnych spadają. Rolnikom narzucono konieczność wprowadzenia wielu kosztownych działań w zakresie przeciwdziałania zmianom klimatycznym oraz działań nieracjonalnych w zakresie Zielonego Ładu, które mają charakter restrykcyjny. Na skutek zbyt dużego otwarcia obszaru Unii Europejskiej i napływu towarów spoza Unii, w tym z Ukrainy, doszło do istotnych zaburzeń na polskim rynku
– zauważa Czesław Siekierski, minister rolnictwa.
– Polscy rolnicy otrzymają mniejsze o 30 proc. dopłaty bezpośrednie, a realizacja narzuconych ekoschematów jest dodatkowym, dużym obciążeniem administracyjnym. Jest to wynik decyzji poprzedniego rządu. To często obniża wydajność i opłacalność, a w efekcie pogarsza konkurencyjność polskiego rolnictwa, zwłaszcza wobec napływu tańszych produktów ukraińskich. Tymczasem na otwarciu korzystają głównie wielcy oligarchowie, a nie ukraińscy rolnicy czy budżet Ukrainy
– dodaje szef resortu rolnictwa.
Sytuacja w rolnictwie jest zła
W ocenie Wielkopolskiej Izby Rolniczej, sytuacja ekonomiczna w rolnictwie już od dłuższego czasu jest zła i nie widać perspektyw jej poprawy.
Zdaniem przedstawicieli WIR wynika to z wielu czynników, takich jak: gwałtowny wzrost kosztów produkcji przy spadających cenach skupu; napływ towarów rolnych z Ukrainy oraz krajów, z którymi UE zawiera umowy o wolnym handlu; fatalna, nowa Wspólna Polityka Rolna, stawiająca na cele klimatyczne, z pominięciem kwestii bezpieczeństwa żywnościowego mieszkańców Europy i całego globu; niszcząca presja cenowa handlowych sieci detalicznych oraz próby ograniczania hodowli w Polsce.
– To właśnie wyżej wymienione czynniki przyczyniły się do protestów rolniczych odbywających się na terenie całego kraju w dniu 9 lutego. Zarząd Wielkopolskiej Izby Rolniczej w pełni popiera słuszne postulaty protestujących rolników
– przekazują Kaja Walkowska, Magdalena Kołodziejek, Andrzej Przepióra oraz Aleksander Poznański z WIR.
Ile pieniędzy polski rząd przeznaczy w 2024 roku na rolnictwo
W projekcie budżetu na rok 2024 na rolnictwo, rozwój wsi, rynki rolne i rybołówstwo po stronie wydatków przewidziano kwotę 78,4 mld złotych.
Z przeznaczonej już na samo rolnictwo kwoty 20,4 mld zł – jak precyzuje portal topagrar.pl – środki trafią na: dopłaty do ubezpieczeń upraw rolnych i zwierząt gospodarskich – 920,5 mln zł, postęp biologiczny w produkcji roślinnej – 13,3 mln zł, postęp biologiczny w produkcji zwierzęcej – 80,8 mln zł, ochronę roślin – 15 mln zł, rolnictwo ekologiczne – 3,5 mln zł, Centralny Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych – 54,3 mln zł.
I dalej, jak wylicza topagrar.pl, FADN (unijny system zbierania danych rachunkowych z gospodarstw rolnych) dofinansowany zostanie kwotą 42 mln zł, laboratoria referencyjne – 19,5 mln zł, wsparcie organizacji rolniczych w ponadnarodowych i międzynarodowych organizacjach rolników wyniesie 4 mln zł, dotacje dla instytutów badawczych na realizację zadań zleconych – 99,2 mln zł, na system monitoringu suszy w Polsce przeznaczonych zostanie 4,9 mln zł, a dotacje dla instytucji kultury (Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi oraz Muzea) zamkną się kwotą 28 mln zł.
Wielkopolska Izba Rolnicza bije na alarm
Choć kwota przeznaczana na rolnictwo robi wrażenie, sytuacja na polskiej wsi jest – jak wynika z opinii ekspertów z Wielkopolskiej Izby Rolniczej – fatalna, a produkcja – poza kilkoma wyjątkami – praktycznie nieopłacalna. Eksperci z WIR widzą ją tak:
Rynek zbóż – niestety tragiczna sytuacja na rynku zbóż, kukurydzy i rzepaku utrzymująca się od wielu miesięcy nadal trwa i jak na razie nic się nie zanosi na poprawę tej sytuacji. Ceny zbóż od dłuższego czasu są na bardzo niskim poziomie, a teraz jeszcze bardziej spadły. Handel zbożem stanął w miejscu. Rolnicy nie sprzedają swoich zbiorów, gdyż skupy oferują ceny zdecydowanie poniżej opłacalności.
Trzoda chlewna – sytuacja na rynku trzody chlewnej jest nadal fatalna. Producenci stale muszą dokładać do produkcji. Aktualne cena w skupach wzrosła w porównaniu do poprzednich tygodni i kształtuje się na poziomie 6,62 zł/kg, jednakże nadal daleko do przynoszenia zysku producentom trzody chlewnej.
Bydło – ceny skupu bydła w ostatnim czasie sukcesywnie wzrastają. Podwyżki te nie są drastyczne ale konsekwentnie w trendzie rosnącym. Ceny skupu bydła (żywca) obecnie przedstawiają się następująco: byki – średnia 11 zł/kg, jałówki – średnia 10,70 zł/kg, krowy – średnia 7,60 zł/kg. Ceny skupu bydła rzeźnego (WBC): byki – średnia 20 zł/kg, jałówki – średnia 19,90 zł/kg, krowy – średnia 16 zł/kg.
Rynek mleka – na tym rynku, zgodnie z naszymi przewidywaniami, nastąpiła lekka poprawa w zakresie cen skupu. W większości mleczarni przekraczają już one 2 zł/l. Jak wskazują eksperci, rośnie światowy popyt na mleko i jego przetwory, co daje nadzieję na stabilizację tego kierunku w Polsce. Tym bardziej, że jesteśmy poważnym producentem i eksporterem mleka i jego przetworów w skali Unii Europejskiej. Dodatkowym atutem jest brak takiej produkcji na Ukrainie.
Rynek warzyw i owoców – w ostatnim czasie dużo słyszy się o mrożonkach importowanych. W zeszłym tygodniu trafiła do mediów informacja o zepsutych mrożonych malinach z Ukrainy, które dzięki interwencji wróciły za wschodnią granicę. Nie wiemy ile takich niezdatnych do spożycia towarów trafia na nasz rynek.
Opłacalność produkcji roślinnej w lutym w latach 2020-2024 (źródło: Wielkopolska Izba Rolnicza):
Komisja Europejska się ugięła pod naciskiem protestujących rolników
Tymczasem rolnicze protesty przynoszą pierwsze efekty. Nie dalej jak 13 lutego Komisja Europejska opublikowała rozporządzenie umożliwiające w 2024 r. odstępstwo od stosowania normy GAEC 8, w zakresie wymogu przeznaczenia 4% powierzchni gruntów ornych na obszary lub obiekty nieprodukcyjne (ugorowanie). Jak pamiętamy, obok napływu taniej żywności z Ukrainy, to właśnie obowiązek ugorowania spędzał sen z powiek protestujących.
Obecnie w ramach wspomnianego odstępstwa możliwe jest przeznaczenie 4% gruntów ornych na obszary lub elementy nieprodukcyjne, w tym grunty ugorowane lub rośliny bobowate, lub międzyplony. Pod jednym warunkiem, że międzyplony i rośliny bobowate będą uprawiane bez stosowania środków ochrony roślin. Jednym słowem, stało się prawie tak jak chcieli rolnicy.
Jak czytamy w uzasadnieniu rozporządzenia, odstępstwo jest czasowe i dotyczy roku 2024.
– Jest ono spowodowane trudną sytuacją rolników związaną z wojną w Ukrainie oraz występowaniem niekorzystnych warunków pogodowych. Odstępstwo zwiększa możliwości użytkowania gruntów ornych przy jednoczesnym zapewnieniu pewnych korzyści dla środowiska
– objaśnia KE.
– W celu złagodzenia skutków trudnej sytuacji rynkowej oraz na skutek protestów rolniczych, Komisja Europejska zaczęła wycofywać się z niektórych swoich wcześniejszych decyzji. Zrezygnowano między innymi z procedowania dyrektywy dotyczącej ograniczenia stosowania środków ochrony roślin, na kolejny rok zawieszona ma zostać jedna z zasad warunkowości dotycząca ugorowania, w decyzji o przedłużeniu handlu bezcłowego z Ukrainą wprowadzono powrót do limitów wwozowych dla cukru, drobiu i jaj oraz większe bezpieczniki dla sytuacji zachwiania konkretnych rynków w pojedynczych państwach UE. Dodatkowo komisarz ds. rolnych zaproponował podniesienie dopłat bezpośrednich o 10% (w związku z inflacją) oraz odejście od biurokracji unijnej
– precyzuje Wielkopolska Izba Rolnicza.
Czekają nas kolejne rolnicze protesty?
Czy czekają nas kolejne protesty rolników w najbliższym czasie? Najprawdopodobniej tak, gdyż chociażby w sprawie wspomnianego wyżej ugorowania gruntów rolnicy przekonali się, że presja ma sens. Liczą, że Komisja Europejska spełni ich kolejne postulaty. Już na 20 lutego zapowiadany jest protest ogólnopolski, w ramach którego zablokowana zostanie stolica Wielkopolski, co zapowiedziała właśnie stojąca za niedawnym protestem w Poznaniu organizacja Rola Wielkopolski, której przedstawiciele dołączyli niedawno do blokujących przejście graniczne w Dorohusku.
– Mimo, że transport kołowy został zatrzymany przez rolników to przeładunek zbóż i rzepaku trwa w najlepsze na kolei na co uzyskaliśmy dowody. Skala tego zjawiska jest przytłaczająca i jeżeli nic się nie zmieni, to w żniwa czeka nas katastrofa! Ponadto pobraliśmy próbę, która zostanie poddana badaniu. W związku z tym, że władza udaje, że problemu nie ma ogłaszamy że 20 lutego zostaną zablokowane wszystkie drogi prowadzące do Poznania oraz wjazdy na autostradę A2
– przekazują rolnicy ze zrzeszającej rolników z Wielkopolski organizacji Rola Wielkopolski.
– Podczas spotkania online wojewódzkich liderów oraz koordynatorów rolniczych ośrodków protestacyjnych podjęto jednogłośnie decyzję o wspólnej akcji protestacyjnej na dzień 20 lutego 2024. Rolnicy będą blokować wjazdy i zjazdy autostrad, drogi ekspresowe oraz krajowe
– potwierdza Adrian Wawrzyniak, rzecznik prasowy NSZZ Solidarność RI.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Miejskie Historie - Trzcianka:
Obserwuj nas także na Google News
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?